
Tomasz, 35-letni mężczyzna, zgłosił się na terapię z poczuciem pustki. Mówi, że ma chyba depresję.
"Dzieciństwo miałem, takie, wie pan, normalne. Rodzice, pochłonięci własnymi problemami i pracą, nie było czasu na czułości. Ale nikt, poza okazjonalnym klapsem, nie tłukł, nie pił."
Tomasz wniósł ten emocjonalny chłód w dorosłe życie. Związki, które tworzył, były powierzchowne, pozbawione bliskości.
Uciekał w pracę, ale ta mimo chwilowej satysfakcji, nie dawała poczucia szczęścia, jakie mu obiecywano.
Tomasz pierwszy raz na terapii rozpłakał się, jak terapeuta spytał go, jakie są jego potrzeby.
"Nikt mnie nigdy o to nie pytał. Ja sam siebie chyba też nie."
Jak tęsknić za słońcem, którego nigdy się nie widziało? Jak pragnąć miłości, której nigdy się nie zaznało?
Rodzice, sami zahartowani w cieniu własnych dziecięcych ran, nieświadomie budują dom bez okien na ciepło i światło.
I tak, z pokolenia na pokolenie, przekazywana jest tęsknota. Za nieznanym słońcem. Za nieznaną miłością.
Pewnego dnia, spacerując po parku, Tomasz poczuł na twarzy ciepło słońca.
Uśmiechnął się do siebie, czując, jak coś w nim topnieje.
Ten prosty moment przeszył go na wskroś - pierwszy raz od lat pozwolił sobie po prostu czuć, bez oceniania, bez wstydu.
Łza spłynęła mu po policzku. Coś w nim pękło. Poczuł się wolny.
Ta historia jest fikcyjna.
Choć podobna na pewno gdzieś miała miejsce.
Komentarz
Kiedy mówimy "normalne dzieciństwo", często mamy na myśli "nie było źle". Ale dziecko potrzebuje więcej niż braku krzywdy - potrzebuje obecności, ciepła, zainteresowania i bezwarunkowej miłości.
Brak emocjonalnej więzi może pozostawić równie głębokie rany jak aktywna przemoc. Są to jednak rany, których często nie zauważamy, a które mogą prowadzić do poczucia pustki, trudności w budowaniu bliskich relacji i problemów z identyfikacją własnych potrzeb.
Na terapii uczę moich klientów rozpoznawać te potrzeby i pozwalać sobie na ich odczuwanie - często po raz pierwszy w życiu.
Kiedy słyszę "miałem normalne dzieciństwo", zawsze zastanawiam się, co to naprawdę oznacza. Bo "normalne" nie zawsze znaczy "wystarczająco dobre".
Emocjonalny chłód, brak zainteresowania i nieobecność - choć nie zostawiają fizycznych śladów - mogą być fundamentem późniejszych trudności w dorosłym życiu. Trudności, których często nie potrafimy nazwać, a które przejawiają się jako to nieokreślone poczucie pustki.
Pracy terapeutycznej z takimi osobami jak Tomasz nie rozpoczynamy od traumatycznych wspomnień, bo tych zazwyczaj nie ma. Zaczynamy od nauki rozpoznawania własnych potrzeb i emocji - narzędzi, w które nigdy nie zostali wyposażeni.